Pokonał siebie na trasie Tour de France

O historii Tour de France można by było napisać opasłą księgę - tyle w niej ludzkich dramatów, małych i dużych porażek, łez rozpaczy i okrzyków radości. Edycji wyścigów dla amatorów towarzyszą równie ogromne emocje. Kilkanaście tysięcy zawodników z całego świata i miliony kibiców po obu stronach szosy.

Rozmowa z Daleszaninem Jarosławem Maciejewskim, uczestnikiem tegorocznej edycji wyścigu "L'Etape du Tour" - Tour de France dla amatorów.

W tym roku w Alpach francuskich losy wyścigu rozstrzygały się 19 lipca. 16 tyś. niezrzeszonych kolarzy wystartowało z pięknego Saint-Jean-de Maurienne na blisko 140 km trasę, na której do pokonania były bagatela, cztery trudne podjazdy od 1533 metrów n. p. m do 2067 metrów n.p.m., łącznie ok 65 km pod górę,

Wyznaczona trasa to jeden z etapów Tour de France, po której jechały największe gwiazdy kolarstwa! Stąd na każdym przejechanym metrze kłaniała się cyklistom i obserwatorom widowiska, historia tego prestiżowego wyścigu.

Co utkwiło najbardziej w Twojej pamięci? Podziel się z nami swoimi wrażeniami z wyścigu i pobytu w miasteczku kolarskim we Francji?

- Wspaniała walka na trasie, adrenalina i pozytywne napięcie towarzyszące imprezie. Tłumy kibiców na całym odcinku drogi, także na szczytach gór. Spotkałem pasjonatów kolarstwa ze wszystkich kontynentów, wielu już kilka dni przed wyścigiem czekało w swoich wozach campingowych przy trasie, by zaledwie przez kilkadziesiąt sekund cieszyć oko widokiem przemykających obok kolarzy. Serdeczna atmosfera, zaskakujące zaangażowanie publiczności w doping i niesienie pomocy spragnionym. Przepiękne widoki, niesamowite wrażenia.
Miasteczko pękało w szwach od miłośników rowerów, a wkoło odbywało się mnóstwo prezentacji najnowszego sprzętu kolarskiego.

Jesteśmy dumni z faktu, że znalazłeś się w gronie finiszujących na mecie w tak renomowanych zawodach. To był Twój pierwszy start w tym konkursie, a już tak pięknie zaznaczyłeś swoją obecność w międzynarodowym środowisku kolarskim pokonując na trasie ponad 9 tyś. zawodników. Skąd pomysł na udział w wyścigu?

- Ja też zawsze z dumą podaję, że reprezentuję Daleszyce.I rzeczywiście to był mój debiut w tych zawodach. Przygotowywałem się do niego od trzech lat. Zainspirowali mnie znajomi, wiedząc że lubię jazdę w ciężkich warunkach. A zaczęło się od udziału w wyścigach Świętokrzyskiej Ligi Rowerowej MTB Cross i systematycznych treningów z Kieleckim Towarzystwem Cyklistów. Do tego własna motywacja związana z chęcią sprawdzenia się. I jak się okazało, te góry mnie lubią a ja je.

Blisko połowa zawodników nie dojechała do mety, było aż tak ciężko? Jak scharakteryzowałbyś trasę wyścigu?

Teren trudny, mocno sprawdzający, górzysty, kręty i niebezpieczny. Duże uskoki terenu, najniżej położony odcinek trasy usytuowany był na wysokości 472 metrów nad poziomem morza, najbardziej stromy sięgał 2067 metrów nad poziom morza, dlatego na trasie mocno dokuczała nam duża różnica ciśnienia i temperatury. Gorąco, ekstremalnie. Łatwo można było ominąć bufet, niektórzy współzawodnicy mdleli z osłabienia.

Czego oczekiwałeś od tego rodzaju zawodów?

- Moim celem było ukończenie wyścigu, o którym krążą mity. Toczyłem ciężką walkę z samym sobą. To była niesamowita próba sił, uderzające do głowy ciśnienie wynikające nie tylko z wysokich uskoków terenu, ale także z napięcia, mimo to udało się. Pokonałem siebie i zdobyłem metę, która była upragnionym zwieńczeniem zmagań. Było warto. W przyszłym roku też wystartuję.

Teraz trochę ogólnie o Twoich aktywnościach sportowych. Jak zaczęła się Twoja przygoda z rowerem?

- Miałem wtedy 14 lat. To był czas, kiedy Polacy zdobywali wysokie noty w Wyścigach Pokoju. Każdy chłopiec wtedy marzył by zostać kolarzem, nawet kapsle nazywaliśmy imionami mistrzów kolarstwa: Szurkowski czy Lang. Szczęśliwie zawiązała się w tym okresie sekcja kolarska przy Klubie Sportowym Spartakus Daleszyce. Była okazja, więc zapisałem się do Klubu.

Czy Twoja pasja jest związana tylko z kolarstwem?

-Swoje treningi opieram głównie na kolarstwie, bo od tego wszystko się zaczęło.... Ale tak naprawdę popieram wszystkie dyscypliny sportowe. Lubię pływać, biegać, ogólnie ćwiczyć mięśnie i kondycję.

Czym dla Ciebie jest sport?

- Odreagowaniem, sport temperuje człowieka, otwiera go na ludzi, poprawia samopoczucie, wpływa na zdrowie i kondycję. Pobudza do życia i działania. Człowiek psychicznie i fizycznie staje się mocniejszy. Organizm mobilizuje się do walki z przeciwnościami, jest bardziej odporny na wszelkie choroby. Sport to najlepsze lekarstwo na wszystko.

A jak radzisz sobie w chwilach zwątpienia, bo oprócz pozytywnych wyników są pewnie i porażki?

- Tam gdzie drwa rąbią tam wióry lecą. Są wypadki, kontuzje i miesiące leczenia. Miałem dwa wypadki, które na długi okres uniemożliwiły mi aktywną jazdę. Ale po latach powróciłem do treningów, by udowodnić sobie, że wciąż potrafię. To daje mi poczucie spełnienia i chcę ten czas dobrze wykorzystać. Czasem po prostu przychodzi kryzys, ale trzeba go pokonać i walczyć ze słabościami.

Jaka jest Twoja recepta na walkę ze słabościami?

-Wsłuchuję się w swój organizm, koncentruję się na taktycznych przemyśleniach, na tym, co mam robić i jak by osiągnąć cel. Myślę, jakim jechać tempem, w którą stronę wieje wiatr, nie zważam na rywali, ale obserwuję ich ruch. Czyli zgodnie z tym, co często powtarza Prezes Polskiego Związku Kolarskiego Wacław Skarul, że w kolarstwie liczą się silnik oraz głowa.
- Tak, jak w każdej dyscyplinie sportowej

Czy jest taka myśl, sentencja, która Tobie na co dzień przyświeca i którą chciałbyś nam zdradzić?

- Ja zawsze wychodzę z założenia, że nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej. Należy więc żyć chwilą i czerpać radość z tego co się robi, bo życie jest krótkie...

Jakie są Twoje marzenia sportowe? Co chciałbyś jeszcze osiągnąć, zrobić?

- Oczywiście mam takie marzenia, ale nie chciałbym głośno o nich mówić, bo usłyszy rodzina, a to są trochę ekstremalne wyzwania. Zdradzę tylko, że myślę o zawodach, które byłyby dla mnie kolejnym sprawdzianem charakteru.

Jak Twoje oddanie treningom i zamiłowaniu do roweru znosi rodzina?

- Cieszę się, bo swoją pasją zaraziłem członków rodziny. Zarówno żona, jak i synowie lubią i często jeżdżą na rowerze. Dodatkowo żonka dużo biega. Bardzo lubię trenować w towarzystwie mojej rodziny. Obecnie szykujemy się do wspólnego wyjazdu do Bukowiny Tatrzańskiej na polskie święto kolarskie Tour de Pologne. Następnie młodszy syn Dawid razem z mamą wystartują w zawodach MTB Cross w Zagnańsku. Wakacje często spędzamy nad morzem i przejeżdżamy na rowerach prawie całe wybrzeże.

Czy nie trudno znaleźć siłę i czas do takiej mobilizacji sportowej?

Wystarczy tylko mocno chcieć, a czas i siły się znajdą. Zachęcam wszystkich do ruchu, w szczególności na powietrzu bo ruch to zdrowie. Mamy to szczęście, że położenie naszej gminy sprzyja uprawianiu wielu dyscyplin sportowych. Dookoła piękne okolice, lasy... do spacerów, jazdy na rowerze, zimą na nartach. Gorąco polecam.

Należy tylko pamiętać, by stawiać sobie cele rozsądnie i trenować mądrze.

 

Dziękujemy za rozmowę

Do pokonywania słabości i większej aktywności fizycznej zachęcał Jarosław Maciejewski

 

Więcej na naszym profilu Facebook.


Dzisiaj jest: 25 kwietnia 2025 Imieniny: Marek, Jarosław, Wasyl

narodowy-spis-2021

czyste-powitrze

logo-korpus

zakladka-koronawirus2-www

odpady2013pomoc-prawna-kolumna

aplikacja-blisko-baner

esesja logokielce-raj-dla-dzieci-logo

Projekty współfinansowane
ze środków Unii Europejskiej

flaga-unii

Zintegrowane Inwestycje Terytorialne
Kieleckiego Obszaru Funkcjonalnego

logo zit kof

Lokalny Program Rewitalizacji Miasta Daleszyce

Lokalny Program Rewitalizacji

Plan Gospodarki Niskoemisyjnej

pgn

Miejsko - Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej

mgops

logo-mgops-swiadczenia

Biuletyn Informacji Publicznejepuap2




 

Pogoda u nas

Linki

zlobek-logo

geoportal-kielce

wrota-swietokrzyskie x

logo bialelugi X

Swietokrzyskie-link

Powiat kielecki logo-link

pup kielce-logo

sodr modliszewice logo

Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa logo

Statystyki odwiedzin

12781396